-
XXVIII Bieg Zaślubin
18 marca 2014 Nasze starty
-
Pewnego marcowego poranka pogoda była wyjątkowo pod psem. Lało, wiało i czego tam jeszcze nie robiło… Spotkaliśmy się wszyscy w umówionym miejscu w tym mieście nad morzem, gdzie 18 marca 1945 roku kapral Franciszek Niewidziajło dokonał zaślubin Polski z morzem.
Okazja ku temu była przednia, bo od 28 lat dla upamiętnienia wygranej bitwy o Kołobrzeg odbywa się tu Bieg Zaślubin. Po raz kolejny wzięliśmy udział w tym ważnym dla biegaczy wydarzeniu, pełni nadziei, że przepracowana solidnie zima wynagrodzi nasz trud nowymi życiówkami.
Tłok i ścisk niezmierny panował w korytarzach szkoły, która ani to duża, ani mała ale na ponad tysiąc ludzi nie była gotowa. Z jednej kolejki przechodziło się od razu w drugą, a niemożność swobodnego stania ani oddychania wprawiała przybyłych w podły nastrój. Niektórzy siląc się na żarty próbowali rozładować nerwową atmosferę. O ile czując na plecach ciepły oddech młodych niewiast podzielających nasz los byliśmy zadowoleni, że tłok ten ma swoje plusy, o tyle słysząc sapanie spoconych i czerwonych na twarzach mężczyzn, budziły się w nas odruchy wymiotne. Nie każdy bowiem biegacz jest wyczulony na punkcie higieny osobistej.
Kiedy udało nam się wytrwać i przetrwać proces wydawania pakietów startowych zmuszeni byliśmy przebrać się i w strugach lejącego deszczu udać na rozgrzewkę, która tego dnia była wątpliwą przyjemnością.
Gdy zegary biły południe wielki tłum kolorowych postaci ruszył bulwarem nadmorskim w piętnastokilometrową podróż. Każdy skupiony ze swoją taktyką w głowie. Zacząć wolniej skończyć szybciej jest trudno. Większości jednak wyszło na odwrót. Pogoda nadal barowa utrudniała walkę ze zmęczeniem. Z góry chłodziła nas woda ale przenikliwy zimny wiatr stawiał w miejscu i mroził mokre głowy, koszulki, dłonie…
Nowa trasa przynajmniej psychicznie podnosiła na duchu. Jedna pętla mała – minęła szybko, dwie duże – nie musiały się dłużyć. Po stojące na poboczu półtoralitrowe butelki z wodą niewielu chciało się schylać. Po podawane z drugiej strony ulicy kubki z wodą niewielu chciało się biec. Pobiec o suchym pysku zdecydowało się wielu.
Z targanej zamieszkami Ukrainy przybyło kilku dobrze znanych w tych stronach biegaczy żądnych powiększenia stanu konta. Wielu z nich się to udało. Dopiero trzecie miejsce przypadło Polakowi, notabene reprezentującemu Ustkę – Piotrowi Drwalowi.
Nasze STOPOWE wyniki znajdują się poniżej niniejszego wywodu, który jest zarazem subiektywnym spostrzeżeniem autora, a stojące obok wielu z nich literki „R” i „Ż” oznaczają nowe rekordy życiowe zainteresowanych. Wszyscy, którzy z uśmiechem lub bez ukończyli swoją walkę z czasem, mogli z uśmiechem lub bez zjeść gorącą grochówkę i zagryźć ją JEDNĄ bułką. Później okazało się, że można nawet dwoma albo i trzema. Na szczęśliwców czekał w zupie mały kawałeczek kiełbaski. Drożdżówek wystarczyło tylko dla najszybszych, za to kawy IDEE KAFFEE wystarczyło dla wszystkich.
Godnym odnotowania jest fakt, że małżeństwo ze STOPY w postaci Państwa Borusińskich zajęło trzecie miejsce w klasyfikacji małżeństw, a cała STOPA jako drużyna zajęła 11 miejsce na 58 zgłoszonych drużyn!
Nasze wyniki:
BORU – 1.00.09 r.ż.
JACA VI – 1.01.57 r.ż.
WOJTEK – 1.02.43
SADO – 1.04.20 r.ż.
MISZCZU – 1.04.37 r.ż.
GADUŁA – 1.06.39
QHASZ – 1.10.14 r.ż.
TOMEK – 1.10.26 r.ż.
OLABORA – 1.10.44 r.ż.
SŁAWO – 1.10.44 r.ż.
JARO – 1.12.06 r.ż.
BOBO – 1.17.16 r.ż.
KARO – 1.17.45 r.ż.
GOSIA – 1.25.45 r.ż.
ANIA – 1.26.39 r.ż.
Leave a reply
You must belogged in to post a comment..
Najnowsze komentarze