-
XXIII Międzynarodowy Bieg Po Plaży
9 lipca 2013 Nasze starty
-
Do Jarosławca zjechało mnóstwo wspaniałych biegaczy:
ze Słupska – Paweł S., Piotrek B., Robert S., Jacek G.,
z Polski – Tomasz Grycko,
z Europy – Mykhajlo Iveruk
i ze Świata – Joshua Maingi Munywoki.
Pogoda była idealna… do plażowania.
Miał się tutaj odbyć Międzynarodowy Bieg po Plaży. Na dzień dobry lekki nerw. Kolor koszulek w pakiecie wypisz wymaluj STOPA. Szlag trafił oryginalność. Już się na zdjęciach tak łatwo nie odnajdziemy. Lipa… Wokół pomarańczowo-niebiesko. Już nawet koleżanek nie wypatrzymy, a co dopiero kolegów.
Dobra, jest hasło: STOPA biegnie bez koszulek. Jedyną konkurencją do znalezienia się na fotkach będzie Grzesiu z Ustki. Ale on będzie wcześniej na mecie. OK przeżyjemy. Nie. Jednak nie. Dziewczyny się buntują. Nie chcą biec bez koszulek. Że niby za bardzo grzeje. Trudno. Biegniemy w STOPOWYCH.
12.00 start. Murzyni ruszyli pierwsi. Zaciąg ze Wschodu za nimi. Potem reszta białasów. No i my. STOPA. Żeby się łatwiej znaleźć nawoływaliśmy się nawzajem. STOPA! Boru zaczekaj! Anka nie pędź tak! Jaca nie szarżuj! STOPA atakuje po zewnętrznych! Ktoś krzyknął: „Mają Aleksandra, to tak jak my!” My na to: „Ale nasz jest wielki!” Pierwszy kilometr 4:30.
Ale lecicie! Stójcie bo i tak spuchniecie potem! Ja mogę nawet tyłem! Z górki dobre tempo! Śmichy chichy i drugi kilometr 4:12…
O k…a ale patelnia! Pot mi oczy zalewa! Polej się wodą! Siku mi się chce! Trzeci kilometr 4:33…
Plaża – rozmowy ucichły. Krzyki również. Słychać sapanie, szybsze oddechy. Jakby na drugim planie, gdzieś w tle oklaski, pokrzykiwania kibiców, morza szum, mewów wrzask;) Piach… Dużo piachu… Pustynia… Nogi się zapadają, żar leje się z nieba, woda leje się z butelek, pan w fioletowych kąpielówkach i czapeczce z daszkiem leje browara w swe usta… 500 metrów – tempo coś spadło…
4 kilometr – 5:34, nawrót. Uff… brzegiem morza już lepiej, twardziej, szybciej… 4:50… rewelacji nie ma ale prę naprzód. Wyprzedzam nawet. Jest Boru. Napiera za mną.
Tłumy plażowiczów, dzieci, babek z piasku i babek w bikini… Lekka bryza w gębę pomaga. Nie jest źle. Piąty kilometr… Szósty.. Siódmy… Bez zmian – morze, plaża, turyści, dzieci, piach twardy, fale, bryza… Ósmy kilometr, dziewiąty i koniec plaży. Lekko pod górkę w piachu po pachy… Upał… Na wydmie +48′ C… zbiegamy na dół, asfalt, po chwili dukt leśny i cień. O zbawco! Cieniu! Ile Cię trzeba cenić ten tylko się dowie, kto biegł po plaży o gołej głowie… Tak to szło? Tempo wzrasta… 4:35… Idzie lekko, Boru idzie ciężko ale się trzyma. „Nie gadam, żeby mi tchu nie zabrakło” – mówi. Ok, szanuję to i gadam do innych. „Rambo – dobre tempo!” – mówię do gościa w chuście z amerykańską flagą na głowie. „Lasem już do końca?” – pytam. „2,5 kilometra lasem i 5,5 kilometra asfaltem” – mówi. „Jak to? Przecież do mety niecałe 6 klocków…” – ja na to. „Niemożliwe. Źle tabliczki ustawili” – Rambo na to i pooooszedł.
Eee tam myślę – Garmin wie lepiej.
10 kilometr – 48 minut. „Boru jest dobrze” – mówię. „Pffffhhhhhffffssss” – odpowiada, a raczej sapie Boru 😉
11 kilometr – asfalt, żar, upał, gorąco, smoła, diabeł, piekło… Tyle synonimów przyszło mi do głowy. Noga zaczęła boleć. O ironio! Stopa! Prawa!
12 kilometr – strażacy leją wodą z sikawki. Szkoda, że tylko w jednym miejscu, a nie przez cały kilometr. „Dwanaście Boru” – mówię do Bora; „Jeszcze piętnaście minut” – odpowiada Boru. I lecimy dalej. „Równe tempo trzymamy” – ku pokrzepieniu siebie i jego dodałem. Woda w kubeczkach. Wylewam dwa na głowę, Rambo wlewa jeden do ust ale zatrzymuje się przy tym. Heh, Rambo łyknięty:) „Terminatorzy z nas” – myślę sobie.
13 kilometr… Mija nas jakaś koalicja biegaczy. Czterech chyba. „Fatamorgana” – myślę. Ale dla pewności zagadnąłem „Walka na końcóweczce?” „Wy też nieźle idziecie” – słyszę odpowiedź. Lipa. Nie fatamorgana. Spadamy w rankingu. Jest cień. Ale jest i pod górę. „Boru ja chyba pójdę do medyków po biegu bo już ledwie nogą ruszam”.
14 kilometr. Jakiś pan leje wodę z węża. Pomaga. Na chwilę tylko. Ostatnia prosta, potem zakręt i meta. Przyśpieszam. Noga przestała boleć więc trzymam tempo. „Dawaj Boru, razem wbiegniemy” – wołam. Endorfiny, adrenalina, zakręt. 150 metrów i meta. Jakiś gość przed nami. „Dawaj Boru, pociśniemy go jeszcze”. I po chwili pociskamy go i wbiegamy na metę. Razem. Szczęśliwi. Spoceni.
Ale muszę dodać, że ja nie zmęczony. Zawsze chciałbym tak kończyć. Z uśmiechem. Ostatni kilometr 4:20. Medale, woda, pakiety, hostessy… Po chwili dołącza Robert, potem Olek, Andrzej, Ania, Jacek, Paweł K. Fotka…
Gratulacje… Kończą też w dobrej kondycji pozostałe dziewczyny ze STOPY – Karolina, Ola, Ania, Halinka.Okazuje się, że STOPA odniosła sukces. Piąte miejsce w drużynówce. Czwarte pokonało nas o 1 sekundę! A tak naprawdę, to tylko przez małe niedopatrzenie podczas zapisów. Możemy się czuć zdobywcami czwartego miejsca z przewagą 2 minut i 44 sekund nad piątym LKS Zorza Gdynia. Kąpiel w morzu, piwko, rybka… Jarosławiec był nam przychylny. Wracamy za rok!
Winien jeszcze jestem ogłoszenia zwycięzców. Jak na międzynarodowy bieg przystało wygrali obcokrajowcy. W pierwszej dziesiątce było 3 Kenijczyków, 5 Ukraińców i 2 Polaków. Wśród kobiet wygrała Kenijka, a pozostałe miejsca w pierwszej szóstce padły łupem 3 Ukrainek i dwóch Polek.
http://www.maratonypolskie.pl/mp_index.php?dzial=1&action=7&code=11606&bieganie
Klasyfikacja STOPY wg czasów netto:
167 Paweł Sadowski 1:11:47
174 Piotr Borusiński 1:11:55
185 Robert Skorupski 1:12:23
229 Andrzej Szewczuk 1:15:15
233 Aleksander Dańczak 1:15:19
239 Anna Karolak 1:15:39
289 Jacek Gierlach 1:18:00
360 Paweł Kisiel 1:21:47
525 Karolina Kępka 1:30:34
549 Ola Borusińska 1:32:18
625 Anna Skorupska 1:39:32
648 Halina Strzelecka 1:42:33
4 comments to XXIII Międzynarodowy Bieg Po Plaży
Leave a reply
You must belogged in to post a comment..
Paweł Ty to masz dar! Uwielbiam czytać Twoje relacje.
Bez kitu, powinieneś relacje dla Polsatu Sport robić 😛
Za rok będziemy na podium w drużynówce 🙂
Podium…Phi! Teraz to już będzie tradycja 😉
Witam Macie jakieś wolne miejsca w samochodzie na kross w Koszalinie?
pozdrawiam
Damian Rodziński