-
VII Bieg Leśno-Plażowy „Ustecka dziesiątka z hakiem”
14 sierpnia 2014 Nasze starty
-
Po zeszłorocznej edycji usteckiej dychy – która zasłynęła w środowisku biegaczy bardzo fatalną organizacją (link do relacji zeszłorocznej), miałem poważne wątpliwości czy wybrać się na ten bieg w tym roku. Jednakże mała ilość organizowanych w najbliższej okolicy biegów w miesiącu sierpniu przekonała mnie do wydania 20 zł. Trasa jest ciekawa, więc postanowiłem zaryzykować.
Do Ustki dojechałem około godziny 9:30 i po znalezieniu wolnego miejsca parkingowego udałem się do biura zawodów, które jak rok temu mieściło się na końcu promenady wschodniej. O dziwo nie było kolejki – przede mną były dwie osoby, które podpisywały akurat oświadczenie o swojej zdolności do biegu. Szybki podpis na oświadczeniu (osoby zapisujące się przez Internet nie musiały wypełniać zgłoszenia) i otrzymałem spartański pakiet startowy w postaci numeru wraz z wpiętymi agrafkami. Już w tym momencie widać było efekt sławy jaką zyskał bieg – ilość startujących osób była dużo mniejsza niż rok temu. W sumie w tegorocznej edycji wystartowało mniej niż połowa biegaczy w porównaniu do roku poprzedniego.
Ponieważ do startu miałem jeszcze ponad godzinę to postanowiłem posiedzieć trochę rozmawiając ze zbierającymi się pomału biegaczami. Niebawem dotarła również druga osoba w charakterystycznej niebiesko-pomarańczowej koszulce – Gosia. Około 10:30, czas było zakończyć rozmowy na ławce i wraz z nowo poznanym kolegą wybraliśmy się na rozgrzewkę.
Rozgrzani stanęliśmy na starcie i wtedy poczułem, że lekko nie będzie – słońce zaczęło przygrzewać coraz mocniej, co zapowiadało sporo potu na trasie. Jeszcze parę słów od różnych ważnych ludzi 🙂 i przechodzimy do startu. Ruszamy! Pierwsze ponad 3km po plaży to jeden z cięższych fragmentów biegu – na odkrytym słońcu oraz slalomem między turystami, którzy tłumnie wylegli na plażę. Pomimo tego jakoś udało się utrzymać tempo w okolicach 4:40, głównie dzięki temu, że biegłem przy samej wodzie. Jakoś między pierwszym a drugim kilometrem usłyszałem mocny doping plażujących w tym czasie „stopowiczów”. Dobrze zmotywowany pobiegłem dalej przy okazji wbiegając co chwilę do wody. W końcu zobaczyłem skręt na Orzechowo, ostrożne przebiegnięcie po kamieniach i najgorszy fragment za mną – teraz jeszcze tylko długi i stromy podbieg na wyjściu z plaży. Szczerze mówiąc zrobiłem go na ołowianych nogach. Tutaj przydałby się punkt z wodą, jednak organizatorzy ustawili go dopiero po 6 kilometrze, a to już było zdecydowanie za późno na odświeżenie. Kolejne kilometry już były nieco lżejsze – pomału starałem się złapać nieco oddechu, co przy coraz wyższej temperaturze powietrza nie było łatwe.
Na siódmym kilometrze i zaliczeniu punktu z wodą nabrałem trochę sił i nieco przyspieszyłem. Udało się nawet dogonić i wyprzedzić parę osób, które wcześniej trzymały się w dość sporej odległości ode mnie. Trasa, którą wtedy biegliśmy jest naprawdę malownicza i przyjemna – nadmorskie leśne ścieżki chronią od słońca jednocześnie przepuszczając nieco wiatru znad morza. W tych pięknych okolicznościach przyrody dobiegliśmy do Ustki i rozpoczął się końcowy etap biegu – częściowo polbrukiem, a częściowo chodnikami czy też ulicą. Turyści starali trzymać się z boku, chociaż warto było uważać. Ulica Wczasowa, a potem już szybki zbieg traktem Solidarności i meta! Odbiór medalu – tym razem medale były już przygotowane (powiedziałbym nawet, że sporo im ich zostało), oraz zasłużona woda. Po kilku minutach dobiegła do mety druga „STOPA” – Gosia, która przy okazji zajęła piąte miejsce w kategorii kobiet i tym samy otrzymała dodatkową nagrodę.
Krótkie podsumowanie: Widać było duże starania organizatorów aby nie powtórzyła wpadka z zeszłego roku. Dużo więcej ludzi było widać na trasie – w newralgicznym miejscu przecięcia trasy z drogą w Zapadłem stały aż cztery osoby ubrane z rażące kamizelki. Zapisy również przebiegały bardzo szybko, choć to pewnie zasługa dużej ilości osób zapisanych internetowo oraz ogólnie małej ilości startujących biegaczy (104 osoby w porównaniu do 218 rok temu). W miarę ładny medal, przyjemna aczkolwiek nie łatwa trasa, dwie toalety do dyspozycji, woda dostępna do picia przed i po biegu. Droga do mety w tym roku została dodatkowo przedzielona na dwie części i w miarę starano się aby część dla biegaczy była wolna – różnie to czasem z tym bywało, jak wiadomo turystów o tej porze roku jest sporo 🙂 Na tym się jednak kończą plusy. Minusem nadal jest słaby pakiet startowy za tę cenę oraz brak posiłku po biegu. Niektórzy zwracają uwagę również na słabe zaplecze sanitarne oraz likwidację kategorii juniorskiej – mnie to nie dotyczy, więc nie zwróciłem na to uwagi.
Bieg wygrał młody biegacz z Ustki – Patryk Błaszczyk z czasem 35,37 przed Mariuszem Borychowskim (36,09) i Krzysztofem Bartkiewiczem (36,27). W kategorii kobiet wygrała Białorusinka z czasem 42,46.
Nasze czasy:
Arkadiusz Bednarczyk 49,22 (według Garmina – nie ma jeszcze wyników oficjalnych)
Małgorzata Kasprowicz 53,44
Halina Strzelecka-Dragun
Leave a reply
You must belogged in to post a comment..
Najnowsze komentarze