-
Sztafeta Walentynkowa czyli „gówniany bieg”
15 lutego 2014 Nasze starty
-
Bardzo przepraszam na wstępie za tytuł, który może wzbudzać emocje. Może bulwersować, denerwować, może nawet odstraszać od czytania tego artykułu. Nie taki jednak jest mój zamiar. Sztafeta była wspaniała, niepowtarzalna, jedyna w swoim rodzaju. Była czymś, czego w naszym „kochanym” mieście jeszcze nie było. Była udana.
Skąd więc inwektywy w tytule? Może użycie słowa „ekskrement” brzmiałoby wykwintniej, jednak nie oddawałoby w pełni tego, co czuliśmy przygotowując dzisiejszą imprezę. A zaczęło się o godzinie 8.57, kiedy to wraz ze Sławkiem przyjechaliśmy w malowniczą okolicę Stawku Łabędziego w Słupsku. Piękne miejsce, odnowiony chodnik, ławeczki, kosze na śmieci. Stawek, kaczki, łabędzie, drzewka, trawka… No właśnie, a na trawce, gdzie się nie obejrzeć tam gówno. Psie kupy co chwila straszyły swoją konsystencją. Rozstawiamy namiot – kupa. Rozstawiamy bramę – kupa, a nawet trzy. Grodzimy trasę – kupa. Murek wysoki na 40 centymetrów, a na murku co? Wszyscy sobie dopowiedzą. Pytanie czy psa, czy właściciela. Pisząc o psach nie chciałbym, żebyście łączyli lokalizację stawku z pobliską szkołą policji. Niestety przykry jest fakt, że właściciele czworonogów nie sprzątają po swoich pupilach i zamieniają piękne, urokliwe miejsce w poligon naszprycowany kupami jak mięśnie Marit Bjoergen anabolikami. Mamy nadzieję, że odpowiednie służby zadbają o to, aby psie kupy trafiały tam, gdzie powinny.
Należy jednak skupić się na tym, co działo się potem bo utracimy cały motyw przewodni imprezy. Zapisy internetowe dawały nadzieję na całkiem przyzwoitą frekwencję, bo zapisało się aż 29 drużyn. Ostatecznie jednak kojarząc kilka par przed startem, do boju ruszyło ich 21.
Zgodnie z założeniem pierwsi startowali panowie i już po 1,5 kilometra wydawało się, że bieg będzie ustawiony. W strefie zmian panowie przekazywali numer startowy swojej partnerce i wszystko było wówczas w rękach kobiet. Niesamowitych rzeczy dokonywała Edyta Szczygielska, która startując jako piąta kobieta już po pierwszej zmianie dobiegła na pozycji liderki i wspólnie ze Sławkiem Ćwirko nie oddali prowadzenia przez kolejne pięć rund.
Za ich plecami toczyła się emocjonująca walka o pozostałe dwa stopnie podium. Cały czas szanse na miejsce na pudle miało jeszcze 6 par. Ostatecznie na drugim miejscu zawody ukończyli Agnieszka Walińska i Krzysztof Rudnik, a trzecie miejsce przypadło Iwonie i Tomkowi Kosickim.
Walka na trasie była bardzo zacięta, losy niektórych par ważyły się do samego końca, a najważniejsze, że wszyscy dobrze się bawili. Czuwający nad imprezą Joannici byli po raz kolejny bezrobotni i życzymy im i sobie, żeby tak było zawsze. Niesprzyjająca aura nie popsuła nam zabawy. Zimny i przenikliwy wiatr, grad i deszcz były niestraszne 43 biegaczom i osobom, które przyszły tylko albo aż po to aby zagrzewać do boju swoich znajomych.
Zwycięzcy otrzymali tradycyjnie po 50PLN, a pozostali mieli szansę na wylosowanie ciekawych nagród, które ufundowała Herbaciarnia „W Spichlerzu” w osobie naszego przyjaciela Jarka 🙂
Po emocjonującym losowaniu okazało się, że 100PLN wylosowała Iwona Kosicka i wyjechała razem z mężem bogatsza o 200PLN. Wniosek jest prosty – tylko na SŁUDZIBIU można mieć stawkę godzinową równą 200 złotym.
Już dziś zapraszamy wszystkich na SŁUDZIBIE 5/6, które odbędzie się 8 marca 2014 roku, a start znajdował się będzie w okolicy stadionu Gryfa przy ulicy Zielonej.
Dziękujemy serdecznie wszystkim za przybycie i wspólne spędzenie tych kilku godzin.
Paweł
3 comments to Sztafeta Walentynkowa czyli „gówniany bieg”
Leave a reply
You must belogged in to post a comment..
Paweł, te gówna na które przeznaczyłeś pół tematu i odstraszasz tytułem to zwykłe przebiśniegi 😀
Nie zwalczysz ich tym artykułem, którego głównym przekazem powinna być relacja całkiem nowego i oryginalnego biegu.
Gratuluję zwycięzcą a zwłaszcza moim faworytom czyli Iwonie i Tomkowi, którym prawdziwość walentynkowej pary ładnie się odpłaciła 😉
Co to za rozdzielczość zdjęć? Szanujcie moje smutne oczy! Zwycięskim parom gratuluję walentynkowej formy.
Teraz śmierdzi gównem w moim magazynie. Brama schnie 🙂