-
Jak Karolina ściemniała
30 października 2012 Nasze starty
-
Nocne ściemnianie
Wyruszyliśmy z Marcinem – sympatykiem STOPY w sobotę o 21.00 ze Słupska . Około 22 byliśmy w Koszalinie na Stadionie ” Bałtyk” , tam były usytuowane start i meta biegu tam również mieściło się biuro biegu i całe zaplecze socjalne. Po odebraniu pakietów startowych udaliśmy się do Multikina Koszalin, gdzie miało miejsce oficjalne otwarcie imprezy oraz emisja filmu dokumentalnego o talentach biegowych z Etiopii „Town of Runners”-Miasteczko biegaczy, jedyna emisja tego filmu w kinie (był duży artykuł o tym samym tytule w październikowym numerze „Bieganie”). Po oficjalnym przemówieniu organizator i pomysłodawca całej imprezy Michał Bieliński odpowiadał na pytania dotyczące organizacji całej imprezy, na mapce pokazywał jeszcze całą trasę biegu i wszystkie ważniejsze punkty związanie z Nocną ściemą, nie trwało to zbyt długo, bo organizatorzy wiedzieli, że biegacze odliczają minuty do startu.
Film był pełnometrażowy, więc niektórym się nawet trochę przysnęło, słyszałam jakieś pochrapywania dochodzące z tylnych rzędów. Po filmie trzeba było wrócić na stadion, bo zostało już około godziny do startu. Rozgrzewka przed biegiem była wręcz wskazana ponieważ temperatura oscylowała w granicach 0 , nie było jednak wiatru a niebo było czyste, gwiaździste. Na starcie spotkaliśmy innych członków STOPY, którzy dopiero co przybyli, oraz kilka osób z BBL. O godzinie 2.00 był start. Trasa wiodła ulicami Koszalina była dobrze oświetlona i oznakowana, pozamykana dla ruchu samochodowego na czas trwania biegu. Widzów nie było zbyt wielu , bo pora trochę dziwna jak na bieganie, ale ci co byli to bardzo sympatyczni.
Nocna ściema jest biegiem na dystansie maratonu lub półmaratonu, my biegliśmy półmaraton i mieliśmy do pokonania cztery pętle, natomiast maratończycy osiem. Biegło sie bardzo dobrze, głównie po asfalcie, było sucho, nie było dużego tłumu. Wydawało mi się, że trasa będzie raczej płaska, a jednak były tam dwa czy trzy podbiegi, a robiąc cztery te same pętle trzeba było je pokonać odpowiednią ilość razy. Nawet doświadczeni maratończycy mówili, że było co robić w czasie tego biegu i czują nogi. Ale wszyscy ukończyliśmy bieg i nawet z dobrymi wynikami 🙂 W czasie biegu punkt odżywiania był usytuowany na bieżni stadionu, więc po przebiegnięciu każdej pętli można było napić się do wyboru ciepłej herbatki, wody lup izotonika, lub coś przekąsić. Obsługa z daleka już nawoływała co ma do zaoferowania, prawie jak na jakimś straganie :).
Po przebiegnięciu każdy na mecie otrzymywał medal, bardzo oryginalny, wypalany z gliny, ręcznie robiony, a także pelerynę ze złotej folii, która spełnała funkcję termiczną (trzymała ciepło, po biegu bardzo szybko marzliśmy). Z tymi foliami był niesamowity efekt widowiskowy, wyglądaliśmy jak kosmici:)
Oficjalne zakończenie imprezy było o godzinie 7.30, niektórzy nie wytrzymali i po ciepłej pomidorówce i przebraniu się wrócili do domu. A my – trwadziele udaliśmy się na Halę Sportową, gdzie miało odbyć się zakończenie i gdzie można było w ciepełku odpocząć, zdrzemnąć się lub pogadać z innymi biegaczami. Po drodze mijaliśmy biegnących maratończyków, trochę im kibicowaliśmy, ale tak naprawdę cieszyliśmy się, że my już jesteśmy po 🙂 było naprawdę mroźno.
Zakończenie zaczęło się równo o 7.30, było do rozdania dużo nagród, bo kategorie wiekowe były trochę nietypowo, co pięć lat, ale organizatorzy sprężali się aby wszystko przebiegało jak najszybciej. W pólmaratonie zwyciężył Artur Pelo z Postiomina 1.12.57, pierwszą kobietą była Heinesen Valborg za Szczecina 1.28.19. W maratonie triumfował Bratuhin Mihaił z Białorusi 2.37.42, pierwsza kobietą była Huryń Ewa 3.17.45. Było dużo nagród dodatkowych, my z Marcinem załapaliśmy się na książki, naturalnie o bieganiu. Miłą niespodzianką było wyróżnienie wszystkich kobiet, które brały udział w imprezie, a było ich całkiem sporo w półmaratonie 63 na 264 uczestników, a w maratonie 14 na 118 uczestników (dostałyśmy reklamóweczki z kosmetykami Avon i wspólna fotografia).
Podsumowując trochę zazdroszczę Koszalinowi tak fajnej imprezy biegowej, z bardzo oryginalną formułą, bo nocna ściema odbywa się w ostatni weekend października, gdy zmieniamy czas z letniego na zimowy i cofamy zegarki z godziny 3 na 2. I właśnie na tym polega to ŚCIEMNIANIE, każdy biorący ma szansę pobić rekord świata 🙂 W tabeli wyników jest również wynik „ze ściemą” i realny wynik.
Do domu wróciliśmy w niedzielę około 10 rano, niesamowicie zmęczeni, ale zadowoleni, z uśmiechami na twarzach (to tak zwana „euforia biegacza”).Karolina
Nasze wyniki:
Karolina Kępka: 1.52.50
Iza Czyż: 1.57.14
Marcin Kucharek: 1.57.46
Jan Tłuchowski: 2.00.56
Ewa Kopko: 2.03.52
2 comments to Jak Karolina ściemniała
Leave a reply
You must belogged in to post a comment..
Karo ja euforię biegacza to mam zawsze po przekroczeniu mety, gdy już nie muszę się męczyć. I słyszałem, że przyciągam nagrody nawet pod swoją nieobecność. Muszę jakoś ten dar spożytkować następnym razem. Gud dżob!
A ja myślałam, że to tylko ja przyciągam nagrody, ale ok mozemy Twój dar też wykorzystać i następnym razem zgarniemy wszystkie, tylko tak szybko nie uciekajcie 🙂