XXIV Międzynarodowy Bieg po Plaży- Jarosławiec 2014

7 lipca 2014 Nasze starty  No comments

Jarosławiec w lipcu to istny raj- tysiące ton piachu, miliony ton wody i miliard stopni w cieniu. Chyba nie ma drugiego biegu w północnej Polsce, który tak ryłby psyche, zajeżdżał mięśnie i masakrował płuca. Krótko mówiąc- coś pięknego 
To był mój czwarty start w tej imprezie, mimo, że za każdym razem (szczególnie na pierwszym plażowym etapie) obiecuję sobie, że nigdy więcej nie wystartuje w tym cholernym biegu. A zaczyna się bardzo przyjemnie, biegnie sobie człowiek 3 km z górki, eleganckim asfaltem w cieniu drzew, ludzie wkoło rozmawiają, śmieją się, cieszą się życiem.c_DSC_0537 Po czym następuje zbieg na plażę. Poziom entuzjazmu spada do zera, cytuję: „Boże, Boże, Boże, daleko jeszcze?”, „Ku*wa, co za idiota wyznaczył trasę”? Lecz po kilku minutach zalega cisza, słychać tylko ciężkie oddechy i skrzypienie piasku pod butami. Dużo osób przechodzi do marszu. Minuty ciągną się niemiłosiernie, każdy wypatruje punktu żywieniowego, bo to oznacza wodę, a woda to życie. Cytując klasyka: Mnie oszukasz, mamusię oszukasz, przyjaciela oszukasz, ale życia nie oszukasz 😛
W końcu jest nawrót, można zamoczyć nogi w morzu i biec ubitym piaskiem. Na około 7km czekająDSC_0515DSC_0511 wolontariusze z izotonikami, zimną wodą, bananami i kostkami cukru. Pocieszają, ze jeszcze trochę i wbiegamy do lasu. Te trochę to ponad 2 kilometry… Na kolejnym punkcie, około 10km, strażacy rozstawili mobilne baseny z wodą, można zamoczyć głowę, co też z przyjemnością uczyniłem. Po chwili kolejny przyjemny akcent, czterech gości gra na trąbkach i saksofonach Stand by me. W poprzednich latach takich atrakcji nie było. Ostanie 5 km to ponownie bieg asfaltem, lżej niż po plaży, ale i tak grzeje niemiłosiernie. W końcu na horyzoncie pojawia się latarnia morska, to oznacza, że do mety pozostał mniej niż kilometr. Można nieznacznie przyspieszyć. Na mecie zegar pokazuje 1.22.30. Nie jest źle, zawsze mogło być gorzej. Czas wypić piwo (smakowało jak nigdy) i odpocząć w cieniu. Za rok będzie lepiej 
Do mety dotarło 723 zawodników, jak zwykle wygrali opaśli, brzuchaci Kenijczycy.

OLEK DSC_0510

Robert Skorupski- 1.12.11 (109)
Jacek Gierlach- 1.14.51 (148)
Aleksander Dańczak – 1.22.30 (293)
Małgorzata Kasprowicz- 1.34.18 (493)
Ania Skorupska – 1.39.29 (583)
Ela Budzyńska 1.48.53 (652)
Halina Strzelecka- Dragun 1.52.12 (684)

big

c_DSC_0662

Leave a reply