ERnO Harpagan 44

21 października 2012 Nasze starty  No comments

No i zaliczyliśmy debiut w Harpaganie. Chciałoby się powiedzieć w rajdzie na orientację ale przecież w naszych szeregach jest Jacek Wąsicki, który już zdążył „liznąć” trochę tej zabawy. W piątek wieczorem o godzinie 21, spod szkoły w Redzikowie na trasę kultową, bo 100-kilometrową wyruszyło 321 osób. Widok tłumu ludzi z latarkami na czołach był niepowtarzalny. Wśród tej rzeszy niedoszłych-przyszłych harpaganów było dwóch naszych kolegów – Grzesiek Smolka i Aleksander Dańczak. Obaj panowie zaliczyli po 8 punktów kontrolnych, i po ukończeniu pierwszej 50-kilometrowej pętli zakończyli swój udział w rajdzie. Grzesiek potrzebował na to 11h 56min i o 8.56 w sobotę był już po zawodach. Olek szedł trochę dłużej – 16h 38min i zameldował się na mecie o godzinie 13.37.

W sobotni rześki poranek pojechałem do Redzikowa rowerem, jako że nie mogłem z przyczyn niezależnych ode mnie wystartować w rajdzie.O 7.30 był przewidziany start trasy pieszej na 50 kilometrów.  Już o 6.30 spotkałem pod szkołą Jacka, który nie mógł się doczekać startu. Krótko po godzinie 7.00 spotkaliśmy Ewę i Agnieszkę W., które debiutowały w rajdzie na orientację. Czas mijał nam szybko i zostało kilka minut do startu. Na parkingu spotkaliśmy się z resztą załogi – Izą, Jarkiem, Robertem i Sławkiem. Była nas więc pokaźna grupa. Powoli robiło się widno, temperatura oscylowała w granicach 8-10 stopni i było całkiem przyjemnie. Pięć minut przed startem udaliśmy się wszyscy po odbiór map i w tym momencie nasze drogi się rozeszły. Ja zabrałem swój rower i ruszyłem w stronę Wieszyna za całą grupą „harpaganów”. Tuż przed wiaduktem na obwodnicy „doszedłem” Jarka z Robertem i jechałem z nimi przez kilka minut. Wiedząc, że Jacek ze Sławkiem zaatakowali najlepszych, zaskoczył mnie fakt, że dziewczyny też poszły ostro w bój i były gdzieś z przodu. Przed Wieszynem urwałem się od chłopaków i pojechałem sprawdzić, gdzie jest płeć piękna. Ku mojemu zdziwieniu kobitki jakieś 500 metrów dalej ochoczo truchtały do przodu. Postanowiłem dodać im otuchy i towarzyszyłem im przez jakieś 2 kilometry.

W polu za Wieszynem (patrz galeria) pożegnałem się z dziewczynami i zostałem, czekając na chłopaków. W tym momencie ich strata do dziewczyn wynosiła jakieś 800 metrów. Dalej po trasie jechałem znowu z Jarkiem i Robertem. Robert narzekał na ból kolana ale twardo parł do przodu. I mniej więcej o godzinie 8.20, pół kilometra przed Warblewem kończy się moja przygoda z Harpaganem. Życząc powodzenia odjeżdżam w kierunku Mianowic i Damna, gdzie o godzinie 9.00 muszę być pod szkołą i jechać na zawody w unihokeju.

O 12.30 jestem już z powrotem na mecie rajdu w Redzikowie. Dowiaduję się, że Sławek zszedł z trasy na 30 kilometrze, Jacek walczy, a chłopaki pomału idą naprzód. Z dziewczynami nie mam kontaktu. Spotykam Sławka, który jest już po kąpieli (w rzece i w wannie:)) i opowiada o swoich wrażeniach (czekamy na relację). Odwozi mnie z rowerem do domu, jadę do Ustki i tylko kontakt telefoniczny pozwala mi wiedzieć co dzieje się gdzieś między Dębnicą Kaszubską, a Słupskiem. Wyniki trasy 50-kilometrowej są chyba satysfakcjonujące dla wszystkich. Jacek kończy na 11 miejscu jako pierwszy słupszczanin z czasem 7h 50min, Iza jest czwartą kobietą i 31 w generalce (10h 47min), Jarek przyszedł razem z Izą ale z grzeczności był 32 (10h 47min), Ewa (45) finiszowała z Agnieszką (46) obie z czasem 11h 04min i stawkę naszej ekipy zamknął Robert na 58 miejscu (11h 36min), który całą trasę po prostu przeszedł. Warto dodać, że wszystkich uczestników na trasie 50km było aż 134 więc tym bardziej miejsca przedstawicieli STOPY są jak najbardziej wartościowe. Po ukończeniu swoich zmagań nikt z nas nie chciał nawet myśleć o kolejnym Harpaganie ale myślę, że po doprowadzeniu nóg do stanu używalności umówimy się razem na kolejny 45 już Harpagan, który odbędzie się wiosną 2013 roku.

Zapraszam wszystkich do galerii z rajdu w zakładce Galeria.

Pełne wyniki tutaj:

http://mizera.pl/wyniki/

Leave a reply