Ekstremalny debiut w Triathlon Kołobrzeg

25 czerwca 2014 Nasze starty  No comments

Prognozy pogody na piątek nie były pocieszające. Wiatr, deszcz, zimno… Mimo to liczyliśmy na to, że będzie inaczej. O 6.30 gdy wyjeżdżaliśmy ze Słupska wyszło piękne słońce i było bezwietrznie. Za Koszalinem na zachodzie ciężkie chmury przetaczały się po niebie, co pozbawiło nas złudzeń odnośnie ładnej pogody. Ulice Kołobrzegu były mokre i śliskie. Gdy dojechaliśmy dołączył do nas Robert, który nocował na miejscu. W biurze zawodów pojawiliśmy się w dobrym momencie bo chwilę po nas była tam już spora kolejka. Okleiliśmy rowery, kaski, daliśmy się ponumerować i poszliśmy odstawić nasze maszyny do strefy zmian. O godzinie 9.00 odbyła się odprawa zawodników, podczas której zaczął padać deszcz. Wciąż nie było wiadomo, czy etap pływacki odbędzie się w morzu czy też w kanale portowym. Decyzję organizatorzy mieli podjąć wspólnie z WOPRem o godzinie 10. Po odprawie udaliśmy się do auta, aby schować się przed coraz mocniej padającym deszczem. O 10.00 już nie padało. Wtedy zaczęło lać. Czekaliśmy do ostatniej chwili, żeby założyć pianki i gdy wreszcie zaczęliśmy je zakładać to przestało padać 🙂

10427233_568226156619399_4552758002979082800_nPoszliśmy do strefy zmian zanieść resztę rzeczy potrzebnych na etap kolarski i bieg. Wszystko było tam już przygotowane. Okazało się, że pływamy w morzu. Oficjalny komunikat mówił, że fale mają 2 metry i 5 centymetrów, co do reszty nas przestraszyło. Weszliśmy do morza, żeby oswoić się z wodą. Mocny prąd wsteczny ściągał w morze. Ostatnie minuty do startu spędziliśmy z Robertem na rozmowie maskującej strach. Sławek z Jackiem czekali na sygnał gdzieś w czołówce. Dla nich był to kolejny już start w triathlonie, dla nas debiut. Na wystrzał startera woda zakipiała.

10423883_1432479980361106_4569201193813529728_n

My z respektem weszliśmy do niej bez zbytniego pośpiechu i zaczęliśmy płynąć. Do pierwszej boi nawet nie próbowałem chować głowy pod wodę. Uważnie, żeby się  nie napić rozbijałem fale, co chwila unosząc się wysoko, by po chwili runąć w dół. Wrażenia niesamowite. Miszcza widziałem ok. 5 metrów przede mną ale na nawrocie przy pierwszej boi wyszedłem przed nim, bo za szerokim łukiem ją mijał. Mając falę z boku i lekko z tyłu wzdłuż brzegu zacząłem  płynąć klasykiem uspokajając rytm i oddech. Do drugiej boi  było całkiem dobrze, a po nawrocie znów zaczęła się walka z falami. Momentami ułatwiały one płynięcie niosąc kawałek szybciej, a momentami utrudniały ściągając mocno na falochron. Gdy poczułem grunt pod nogami odczułem ulgę i wiedziałem już, że najtrudniejszy dla mnie etap pokonałem.

tri2

Biegnąc do strefy zmian zacząłem ściągać piankę, żeby szybciej być gotowym na rower. Poszło mi całkiem sprawnie, założyłem buty, koszulkę i kask, pasek z numerem startowym, złapałem rower i pobiegłem z nim na kolejny etap. Odcinek, na którym trzeba było prowadzić rower był dość długi ale wreszcie wsiadłem na niego i ruszyłem na ulice Kołobrzegu. Co jakiś czas doganiałem kogoś i miałem niesamowitą frajdę z wyprzedzania. Szczególnie wtedy, gdy wyprzedzałem kilka osób na rowerach dwa razy droższych od mojego samochodu 🙂 Na drugiej pętli wyprzedziło mnie kilka osób startujących na dłuższym dystansie, jadących dobrze ponad 50km/h.

10491209_568224819952866_7893909643570766599_n

Etap rowerowy wypadł bardzo dobrze, trasa była nie najgorsza, jedynie w końcówce około kilometra pod wiatr i 150 metrów po bruku. Średnie tempo z przejazdu wyniosło ponad 30km/h, z czego byłem bardzo zadowolony. Po wstawieniu roweru do strefy zdjąłem tylko kask i wyruszyłem na ostatni etap, jednak w przeciwnym kierunku 🙂 Spowodowało to około 40 sekund straty, bo musiałem z powrotem całą strefę zmian pokonać, żeby wybiec na trasę biegową. Kiedy już biegłem promenadą postanowiłem liczyć ile osób wyprzedzę biegnąc, nikogo jednak nie widziałem przed sobą. Dopiero po około kilometrze doszedłem pierwszego biegacza, a potem kolejnych. Jako że trasa była dwukierunkowa minąłem niebawem Sławka, a potem Jacka, widząc jaką mają nade mną przewagę. Po nawrotce zacząłem wypatrywać Miszcza, ciekawy czy zdoła zmusić mnie do szybszego biegu. Okazało się, że 500 metrów przewagi pozwoliło mi dobiec w spokoju do końca i na ostatnich 400 metrach wyprzedzić ósmą, dziewiątą i dziesiątą osobę.

10251916_568225233286158_3177497303345404228_n

Wpadłem na metę z uczuciem, jakiego nie doświadczyłem nigdy na żadnych zawodach biegowych. Strefa finishera pod latarnią morską była świetnie zorganizowana i pod dostatkiem było tam owoców, picia, jedzenia i kilka masażystek przynoszących ulgę spiętym mięśniom. Leżaczki były świetnym rozwiązaniem, szczególnie w słońcu, które przebiło się wreszcie przez chmury 🙂

DSC_0061

Nasze wyniki:

16 Sławek Ćwirko 1:15:21 pływanie 10:37 rower 43:01 bieg 18:53

30 Jacek Wąsicki 1:20:12 pływanie 11:05 rower 46:18 bieg 20:01

54 Paweł Sadowski 1:28:23 pływanie 14:02 rower 47:50 bieg 21:55

65 Robert Skorupski 1:30:37 pływanie 15:20 rower 49:33 bieg 22:17

100 Anna Skowrońska 1:44:24

Dodać trzeba, że Sławek zajął 2 miejsce w kategorii wiekowej, a pokonany dystans to 1/8 IM czyli 475m pływania, 22,5km roweru i 5,25km biegu. A takie medale dostaliśmy wszyscy za walkę ze swoimi słabościami.

DSC_0070

Leave a reply